Udział w wiecu politycznym a zniewaga Prezydenta RP

W demokratycznym państwie prawa używanie słowa „j...ć” w miejscu publicznym, podczas zgromadzenia – wiecu wyborczego wyrażającego sprzeciw i dezaprobatę wobec jednego z kandydatów musi być uznane za wyraz dozwolonej krytyki. Oskarżona W.K. została zarzucona zniewaga Prezydenta RP Andrzeja Dudę, co doprowadziło do procesu sądowego. Zagadnienie to porusza istotne kwestie dotyczące wolności słowa i granic dopuszczalnej krytyki politycznej.

Tematyka: zniewaga Prezydenta RP, wiec polityczny, krytyka polityczna, granice wolności słowa, kontekst społeczny, demokracja, Sąd Apelacyjny, wolność wypowiedzi, normy obyczajowe, kontratyp dozwolonej krytyki

W demokratycznym państwie prawa używanie słowa „j...ć” w miejscu publicznym, podczas zgromadzenia – wiecu wyborczego wyrażającego sprzeciw i dezaprobatę wobec jednego z kandydatów musi być uznane za wyraz dozwolonej krytyki. Oskarżona W.K. została zarzucona zniewaga Prezydenta RP Andrzeja Dudę, co doprowadziło do procesu sądowego. Zagadnienie to porusza istotne kwestie dotyczące wolności słowa i granic dopuszczalnej krytyki politycznej.

 

W demokratycznym państwie prawa używanie słowa „j...ć” w miejscu publicznym, podczas zgromadzenia –
wiecu wyborczego wyrażającego sprzeciw i dezaprobatę wobec jednego z kandydatów musi być uznane za
wyraz dozwolonej krytyki.
Stan faktyczny
Oskarżonej W.K. zarzucono, że publicznie znieważyła Prezydenta RP Andrzeja Dudę słowem powszechnie uznanym
za obelżywe, wykrzykując w czasie wiecu wyborczego, w czasie trwania kampanii wyborczej przed wyborami na
urząd Prezydenta RP, słowa „j...ć Dudę”, czyli że dopuściła się czynu z art. 135 § 2 ustawy z 6.6.1997 r. Kodeks
karny (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 2345 ze zm.; dalej: KK).
Sąd I instancji uznał ją za winną popełnienia zarzucanego jej czynu, wobec czego obrońca oskarżonej złożył
apelację, wnosząc o uniewinnienie.
Stan prawny
Karze podlega ten, kto publicznie znieważa Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej (art. 135 § 2 KK).
Stanowisko SA w Poznaniu
Sąd II instancji uniewinnił oskarżoną, uzasadniając to następująco.
Dla oceny, czy określone zachowanie stanowi zniewagę, istotne znaczenie ma obiektywna ocena tego zachowania,
rozważenie jego społecznego odbioru. Jeżeli zachowanie sprawcy nie zawiera społecznie uznanych cech zniewagi,
to nie stanowi przestępstwa, nawet jeśli osoba, do której skierowane było zachowanie sprawcy, subiektywnie poczuła
się tym zachowaniem obrażona. O uznaniu określonego zachowania za zniewagę decydują więc w pierwszym
rzędzie ogólnie przyjęte normy obyczajowe, w świetle których pewne słowa czy gesty uznaje się za obraźliwe.
Dopuszczenie się znieważenia Prezydenta RP możliwe jest tylko umyślnie i jedynie z zamiarem bezpośrednim,
z uwagi na intencjonalny charakter znamienia „znieważa”. Sprawca chce przez działanie wyrazić swój negatywny
stosunek, pogardę dla adresata znieważenia.
Nie każde słowo powszechnie uznane za obelżywe stanowi zniewagę. Znieważenie polega generalnie na okazaniu
innej osobie pogardy, uwłaczaniu czci, ubliżaniu. Znieważenie ma odnosić się do cech osobistych znieważonego.
Dlatego konieczne jest odwołanie się do słownika języka polskiego PWN, według którego użyte przez oskarżoną
słowo oznacza:
• po pierwsze wulgarne określenie stosunku płciowego;
• po drugie wulgarnie ignorować kogoś lub coś;
• po trzecie wulgarnie o różnych częściach ciała w znaczeniu „boleć”;
• a w znaczeniu przymiotnikowym słowo to także wulgarnie wyraża negatywne uczucia, rzadziej podziw wobec kogoś
lub czegoś.
Z wyżej podanych definicji ta druga wydaje się najbardziej adekwatna do zachowania oskarżonej.
Przy uwzględnieniu kontekstu czasowo-sytuacyjnego, w którym zachowanie miało miejsce – wiec wyborczy w czasie
kampanii wyborczej przed wyborami na urząd Prezydenta RP, oczywiste jest, że przewodnim motywem działania
oskarżonej było wyrażenie sprzeciwu wobec prezydentury Andrzeja Dudy, którą oskarżona oceniała krytycznie.
Oskarżona nie miała intencji znieważenia Prezydenta, a swoim zachowaniem na wiecu wyborczym podczas
kampanii wyborczej na urząd Prezydenta RP manifestowała dezaprobatę wobec jednego z kandydatów.
Można nad tym ubolewać, ale polemizować z tym nie sposób, że wiece wyborcze generalnie nie są wzorem kurtuazji,
i to nie tylko za sprawą obywateli, ale także za sprawą samych polityków, a poziom debaty publicznej w ostatnich
latach uległ radykalnemu obniżeniu. W demokratycznym państwie prawa używanie słowa „j...ć” w miejscu publicznym
podczas zgromadzenia – wiecu wyborczego wyrażającego sprzeciw i dezaprobatę wobec jednego z kandydatów,
musi być uznane za wyraz dozwolonej krytyki. Europejski Trybunał Praw Człowieka wskazuje, że przedstawiciele
władzy muszą tolerować krytykę, nawet wyrażoną w obraźliwej formie. W orzecznictwie ETPC podkreśla się, że
wolność wypowiedzi stanowi jedną z zasadniczych podstaw społeczeństwa demokratycznego, jeden z warunków
jego rozwoju i spełnienia każdej osoby. Wolność ta ma zastosowanie nie tylko do „informacji” czy też „poglądów”,



które są przychylnie przyjmowane, uznawane za nieobraźliwe albo obojętne, lecz także do tych wypowiedzi, które
obrażają, szokują lub wprowadzają niepokój. Takie są bowiem wymogi pluralizmu, tolerancji i szerokich horyzontów
myślowych.
Jak wskazuje ugruntowane także w krajowym w orzecznictwie stanowisko, w wypadku polityka nie każde zachowanie
naruszające pewne standardy kultury, obyczaju, przyzwoitości może być utożsamiane ze znieważeniem. Dlatego aby
mówić o zaistnieniu przestępstwa, znieważenie musi osiągnąć taki stopień pogardy, którego nie da się usprawiedliwić
i stanowić nieracjonalny, złośliwy atak osobisty. Mając na uwadze opisywane powyżej motywy, a także okoliczności,
w których doszło do tego zachowania, z taką sytuacją w przypadku oskarżonej nie mamy do czynienia.
Wypowiedź oskarżonej była jednorazowa, miała charakter spontaniczny, a w swej treści choć była wulgarna, (czego
w żadnym razie sąd nie aprobuje), nie nosiła cech znieważenia.
Dodać także należy, że oskarżona z całą pewnością nie doprowadziła do jakiegokolwiek zakłócenia funkcjonowania
organu państwa, jakim jest Prezydent RP ani tym bardziej do destabilizacji państwa, co jest dodatkowym
argumentem przemawiającym za wnioskiem, że swoim zachowaniem nie wypełniła znamion przestępstwa
określonego w art. 135 § 2 KK.

Komentarz
Jesteśmy zdecydowanie przeciwni używaniu jakichkolwiek wulgaryzmów. Jesteśmy równie zdecydowani bronić
trafności omawianego wyroku.
Od karnistycznej kuchni dodajmy, że obrońca wnosił o ustalenie, że oskarżonej przysługuje kontratyp dozwolonej
krytyki, ale sąd poszedł w inną stronę i niejako dalej, gdyż uznał, że oskarżona nie wyczerpała swoim zachowaniem
znamienia „znieważa” z art. 135 § 2 KK. Jej czyn nie wyczerpywał więc znamion typu czynu zabronionego, a dopiero
wtedy, gdy je wyczerpuje można posługiwać się konstrukcją kontratypu jako okoliczności wyłączającej bezprawność
czynu zabronionego.
Najbardziej przekonujące wydają się dwa argumenty: pierwszy, że czasownik, jakim posłużyła się oskarżona, nie
odnosi się do cech osobistych Prezydenta RP. Drugi, że o obraźliwości słowa przesądzają ogólnie przyjęte normy
obyczajowe, a można się obawiać, że czasownik ten, zwłaszcza wśród ludzi młodych, jest używany nagminnie i nie
ma w tych kręgach konotacji szczególnie pejoratywnej.
Omawiany wyrok broni się także na gruncie wykładni celowościowej. Sięganie po prawo karne w tego typu
sytuacjach razi, a przynajmniej powinno razić, każdego, kto ceni sobie demokrację i niezbędną w jej ramach wolność
słowa. Jej ograniczanie, choćby w przypadkach takich jak omawiany, to pierwszy kroczek w stronę państwa
autokratycznego, w którym władza rządzi nie siłą racji, ale z racji siły. Zwłaszcza teraz mamy, jako sąsiedzi
i obserwatorzy wojny na Ukrainie, dobitny przykład, do czego może doprowadzić wieloletnie i konsekwentne
tłumienie wolności słowa. Nie zgadzajmy się więc na jakiekolwiek zjawisko idące w tym kierunku, a w szczególności
na niepotrzebne wymachiwanie prawem karnym wobec osób przeciwnych panującej w państwie władzy.

Wyrok SA w Poznaniu z 13.12.2021 r., II AKa 171/21, 








 

Wyrok Sądu Apelacyjnego w Poznaniu uniewinniający oskarżoną od zarzutu znieważenia Prezydenta RP podczas wiecu wyborczego wzbudza kontrowersje. Decyzja ta podkreśla istotę kontekstu społecznego i intencji sprawcy przy ocenie zniewagi. Sprawa ta otwiera debatę na temat granic wolności słowa w kontekście polityki i demokracji.