Konsekwencje pomyłki przy wyliczeniu terminu na wycinkę
Sądowe rozstrzygnięcie spóru pomiędzy właścicielem działki a urzędem miasta w sprawie wycinki drzew. Właściciel zbytnio pospieszył się z wycinką, co skutkowało nałożeniem kary. SKO i WSA podjęły decyzje w tej sprawie, uwzględniając różne argumenty i interpretacje przepisów.
Tematyka: wycinka drzew, spór sądowy, terminy prawne, ochrona przyrody, decyzje administracyjne, karanie za usunięcie roślin
Sądowe rozstrzygnięcie spóru pomiędzy właścicielem działki a urzędem miasta w sprawie wycinki drzew. Właściciel zbytnio pospieszył się z wycinką, co skutkowało nałożeniem kary. SKO i WSA podjęły decyzje w tej sprawie, uwzględniając różne argumenty i interpretacje przepisów.
Czy błędne obliczenie czasu, kiedy mija termin na odpowiedź urzędu może skutkować karą za nielegalne usunięcie drzew? Sądowym rozstrzygnięciem zakończył się spór pomiędzy właścicielem działki, który zdecydował się na wycinkę drzew, a urzędem miasta, według którego do usunięcia roślin doszło nielegalnie. W sprawie chodziło o dotrzymanie terminu przewidzianego na cięcie. Właściciel nieruchomości, chcąc zastosować się do obowiązujących przepisów, wystąpił do urzędników ze stosownym wnioskiem. W odpowiedzi od prezydenta miasta, zgodnie z aktualnymi procedurami, dowiedział się, że wyznaczono termin oględzin działki i roślin. W myśl obowiązujących przepisów (art. 83f ust. 8 ustawy z 16.4.2004 r. o ochronie przyrody, tj. Dz.U. z 2019 r. poz. 55) z wycinką powinien odczekać 14 dni od owych oględzin. To czas, jaki jest przewidziany dla włodarzy miasta na ewentualne wniesienie sprzeciwu i nakazanie ubiegania się o pozwolenie na wycinkę. Brak takiej informacji od urzędników w wyznaczonym czasie oznacza, że właściciel może legalnie dokonać wycinki. Umówione oględziny odbyły się zgodnie z planem, a w ich efekcie na działce zinwentaryzowano 33 drzewa. Większość z nich (25) wymagało zgłoszenia do wycinki, a pozostałe można było usunąć bez tych formalności, bowiem były jeszcze zbyt małe i nie obejmowały ich regulacje prawne. Jednak pomimo takiego obrotu sytuacji właściciel przez 2 tygodnie nie doczekał się żadnego urzędniczego pisma i w dniu, w którym upływało 14 dni od oględzin, dokonał wycinki. Prezydent miasta uznał, że mężczyzna zbytnio się pospieszył, że wycinka była nielegalna i że w związku z powyższym na właściciela nieruchomości zostanie nałożona kara w wysokości 54 tys. zł. Wezwany do zapłaty nie zgodził się z takim stanem rzeczy i skierował sprawę do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Rzeszowie. Składając skargę na decyzję prezydenta miasta argumentował, że po pierwsze z jego obliczeń wynika, iż dochował terminu przewidzianego przepisami – wdrożył działania związane z usunięciem drzew czternastego dnia od oględzin. Po drugie właściciel nieruchomości twierdził, że drzewa nie były objęte ochroną prawną, a co za tym idzie z dużym prawdopodobieństwem urząd miasta i tak formalnie nie sprzeciwiłby się wycince. Pomimo takiej argumentacji SKO stanęło po stronie władz miasta. Z wyliczeń organu wynikało, że jeśli do oględzin doszło 13 lutego, czas jaki urzędnicy mieli na wystosowanie pisma upływał 27 lutego włącznie. Wycinając drzewa w tym dniu, zdaniem SKO mężczyzna zbytnio pospieszył się z działaniem. Co więcej, organ odwoławczy stwierdził, że jeśli mężczyźnie tak bardzo spieszyło się z usunięciem roślin, mógł skorzystać z opcji wystąpienia o wydanie przez magistrat zaświadczenia dotyczącego braku sprzeciwu w stosunku do wycinki, a jednak ten tego nie zrobił, co w opinii SKO świadczyło o jego niekoniecznie dobrych intencjach. W opinii organu w zaistniałej sytuacji nie mogło być mowy o tzw. milczącym załatwieniu sprawy, bowiem właściciel nieruchomości nie miał prawa, ani żadnych przesłanek by stwierdzić, jakie stanowisko w sprawie wycinki zajmie urząd. Właściciel nie zgodził się z takim werdyktem SKO, a spór trafił na wokandę Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Rzeszowie. W wyroku z 16.12.2019 r. (II SA/Rz 1033/19) organ uchylił zaskarżoną decyzję SKO i decyzję prezydenta miasta. Sąd zauważył, że w omawianym przypadku bardzo istotny był fakt, że usunięcie drzew przez skarżącego na własnej posesji nastąpiło po zgłoszeniu urzędnikom, a więc za ich wiedzą i nie kwalifikowało się do skierowania sprzeciwu. Co prawda zgodził się z magistratem i SKO co do tego, że właściciel powinien był poczekać z wycinką jeszcze minimum jeden dzień, ale w ocenie sądu sytuacja skarżącego w zakresie sankcji nie może zostać przyrównana z taką, w której drzewa usunięte zostały bez uprzedniego zgłoszenia, a więc w warunkach samowoli, z lekceważeniem istniejących przepisów. W uzasadnieniu do wyroku sąd podkreślił, że bez sprzeciwu miasta drzewa i tak zostałyby usunięte z posesji, a w związku z tym nie zostały naruszone zarówno cele, jak i zasady ochrony przyrody, które leżą u podstaw wymiaru kar administracyjnych za usunięcie drzew bez zezwolenia. W kwestii niedotrzymania przez właściciela posesji terminu WSA stwierdził, że mogło do tego dojść na skutek błędnego wyliczenia daty uprawniającej do wycinki, co wiązało się z niepełną informacją zawartą w zawiadomieniu o terminie oględzin. Co więcej sąd stwierdził, iż w omawianym przypadku niedotrzymanie terminu miało charakter znikomej wagi naruszenia prawa, która jest przesłanką wydania decyzji o odstąpieniu przez organ administracji publicznej od nałożenia administracyjnej kary pieniężnej. Wyrok WSA w Rzeszowie z 16.12.2019 r. (II SA/Rz 1033/19).
Wyrok WSA uchylił decyzję SKO i prezydenta miasta, uzasadniając, że usunięcie drzew nastąpiło po zgłoszeniu urzędnikom. Sąd zauważył błąd w wyliczeniu terminu na wycinkę przez właściciela posesji, jednak uznał, że nie było to istotne naruszenie prawa.