Dyskryminacja na tle zakresu podmiotowego rodzicielskiego świadczenia uzupełniającego?

Ustawa o rodzicielskim świadczeniu uzupełniającym wprowadza nowe świadczenie dla osób wychowujących co najmniej 4 dzieci, jednakże regulacje dotyczące zakresu podmiotowego wywołują kontrowersje. Artykuł analizuje aspekty dyskryminacji dotyczące matek, ojców oraz osób pracujących zarobkowo w kontekście uzyskiwania tego świadczenia.

Tematyka: Dyskryminacja, rodzicielskie świadczenie uzupełniające, zakres podmiotowy, matki, ojcowie, praca zarobkowa, równość, zmiany legislacyjne

Ustawa o rodzicielskim świadczeniu uzupełniającym wprowadza nowe świadczenie dla osób wychowujących co najmniej 4 dzieci, jednakże regulacje dotyczące zakresu podmiotowego wywołują kontrowersje. Artykuł analizuje aspekty dyskryminacji dotyczące matek, ojców oraz osób pracujących zarobkowo w kontekście uzyskiwania tego świadczenia.

 

Ustawa z 31.1.2019 r. o rodzicielskim świadczeniu uzupełniającym (Dz.U. z 2019 poz. 303, dalej jako: ustawa),
podpisana przez Prezydenta RP 14.2.2019 r., wchodzi w życie 1.3.2019 r. Ustawa wprowadza świadczenie
przeznaczone dla osób, które ze względu na wychowanie co najmniej 4 dzieci zrezygnowały z zatrudnienia
lub innej działalności zarobkowej.




Dyskryminacja – matki
Założeniem ustawy jest uzupełnienie świadczeniem rodzicielskim najniższej emerytury czy też w ogóle jej
zapewnienie, jeżeli nie nabyło się do niej uprawnień. Jak wskazano w uzasadnieniu do ustawy będzie to świadczenie
„(...) o specjalnym charakterze, które jedynie uzupełniająco lub zastępczo będzie powiązane z ryzykiem starości (…)
będzie miało za zadanie przeciwdziałać ubóstwu" (http://www.sejm.gov.pl/Sejm8.nsf/druk.xsp?nr=3157).
Pomimo słusznych intencji ustawodawcy i docenieniu roli rodziny w społeczeństwie, poważne wątpliwości budzi
regulacja art. 3 ust. 1 ustawy, który wskazuje na zakres podmiotowy, zatem katalog osób uprawnionych do
pobierania rodzicielskiego świadczenia uzupełniającego. Świadczenie może być przyznane odpowiednio albo matce,
która urodziła i wychowała lub wychowała co najmniej czworo dzieci, albo ojcu, który wychował co najmniej czworo
dzieci, w przypadku śmierci matki dzieci albo porzucenia dzieci przez matkę lub w przypadku długotrwałego
zaprzestania wychowywania dzieci przez matkę.
W stosunku do matki ustawodawca słusznie uznał, że nie musi to być kobieta, która urodziła dziecko, bowiem
definicja dziecka została sformułowana w słowniczku ustawowym, w art. 2 pkt 1 ustawy, tak, że oznacza dziecko
własne lub współmałżonka lub dziecko przysposobione lub przyjęte na wychowanie w ramach rodziny zastępczej,
z wyjątkiem rodziny zastępczej zawodowej. Rozwiązanie to daje możliwość korzystania ze świadczenia
uzupełniającego większej grupie matek, gdyż w zależności od konfiguracji może być tak, że matka nie urodzi w ogóle
dziecka, zatem nie będzie miała własnego dziecka, ale będzie otrzymywała świadczenie, gdyż będzie np.
wychowywała czworo dzieci męża, lub przysposobi dziecko czy dzieci, czy też przyjmie na wychowanie w ramach
rodziny zastępczej. Może być też tak, że na łączną liczę czworga dzieci będzie się składała zarówno odpowiednia
liczba dzieci własnych i nie własnych, ale wychowywanych przez jedną osobę. W konsekwencji dzięki użyciu przez
ustawodawcę łącznika „lub” i odpowiedniej definicji słowa „dziecko” istnieje wiele możliwości. Istnieje jednak
zastrzeżenie, że nie jest możliwe pobieranie świadczenia, jeżeli sprawuje się funkcję rodziny zastępczej zawodowej.
Ze względu na fakt, że ustawodawca przewidział trzy sytuacje, w których ojcowie mogą pobierać świadczenie
uzupełniające, a co do matek tego nie zastrzegł, to matki a contrario, poprzez szerszy katalog uprawnień są
dyskryminowane. W konsekwencji o tym, który z rodziców będzie wychowywał dzieci, zapewne pośrednio będzie
decydował przyszłościowy czynnik finansowy, czyli świadczenie uzupełniające, które będzie przysługiwało tylko
matce, o ile jedna z trzech przesłanek z art. 3 ust. 1 ustawy nie zostanie spełniona. Wybór pomiędzy małżonkami co
do wychowywania dzieci jest więc w istocie fikcyjny, na niekorzyść matki.
Dyskryminacja – ojcowie
W stosunku do ojca dziecka ustawodawca niesłusznie zawęził katalog przesłanek, które musi spełnić, aby móc
otrzymywać świadczenie, co sprawia, że grupa podmiotowa osób, będących ojcami, może uznać, że jest nierówno
traktowana i dyskryminowana w stosunku do matek, mimo iż z założenia konstytucyjnego wszyscy są równi wobec
prawa i w prawie, tym bardziej, że art. 33 ust. 1 Konstytucji RP uszczegóławia, że kobieta i mężczyzna
w Rzeczypospolitej Polskiej mają równe prawa w życiu rodzinnym, politycznym, społecznym i gospodarczym.
Nierówność pomiędzy matkami a ojcami polega na tym, że aby ojciec mógł pobierać świadczenie uzupełniające tak
jak matka musi wychowywać dziecko, jednak może to mieć miejsce tylko w przypadku: 1) śmierci matki dzieci, albo
2) porzucenia dzieci przez matkę, lub 3) w przypadku długotrwałego zaprzestania wychowywania dzieci przez matkę.
Konsekwencją powyższego jest przyjęcie tradycyjnego modelu, że to w pierwszym rzędzie matka sprawuje pieczę
nad dziećmi i je wychowuje, a ojciec zarobkuje na rodzinę. Ustawodawca błędnie nie zakłada odmiennego czy
alternatywnego modelu, że to również ojciec może wychowywać dzieci a matka pracować. Wadliwie ojciec ma prawo
do świadczenia tylko w trzech przypadkach sprawowania opieki nad dziećmi, stąd de lege ferenda, brakuje czwartej,




gdy matka pracuje zarobkowo czy też nie jest wstanie w ogóle podjąć się opieki na dziećmi ze względu na przyczyny
od niej niezależne np. chorobę.
Wydaje się też, że ustawodawca nietrafnie formułuje klauzulę generalną przez użycie słów „długotrwałe zaprzestanie
wychowywania dzieci”, gdyż nie uszczegóławia w ustawie ile ta „długotrwałość” w istocie może trwać i w którym
momencie się zaczyna. Wprawdzie u uzasadnieniu ustawodawca wskazuje, że „długotrwałość wychowania należy
rozumieć jako proces, który łączy się z systematycznością”, jednak w mojej ocenie nadal niewiele to wyjaśnia, co
sprawia, że każdy wniosek o świadczenie będzie indywidualnie i szczegółowo rozpatrywany, co może powodować
kolejne powody do niesłusznej dyskryminacji.
Dyskryminacja osób pracujących zarobkowo
Ustawa nie powinna dyskryminować kogokolwiek, zatem nie tylko ojców i matek, ale i ojców oraz matek pracujących
zarobkowo. Aktualnie ustawa dotyczy osób, które zrezygnowały z zatrudnienia lub innej działalności zarobkowej albo
w ogóle nie podjęły zatrudnienia, podczas gdy bardzo możliwy jest taki scenariusz, że mimo wychowywania czworga
dzieci, oboje rodzice pracują, jednak ich wynagrodzenie jest tak niskie, że w przyszłości nawet nie będzie stanowiło
podstawy do wypłaty emerytury w najniższej wysokości. Wówczas również w stosunku do osób wychowujących
czworo dzieci i pracujących, emerytura chociaż jednego z nich powinna być wyrównana świadczeniem
uzupełniającym, przynajmniej do najniższej emerytury. De lege ferenda należy rozważyć, czy fakt odniesienia się
w ustawie tylko do osób niezarobkujących nie jest dyskryminujący wobec osób zarobkujących.
Wiek świadczeniobiorców
Fakt, że świadczenie może być przyznane matce po osiągnięciu 60. a ojcu 65. roku życia nie budzi wątpliwości
natury równościowej, z tego względu, że granica wieku otrzymywania świadczenia, per analogia m, łączy się
z odpowiednim wiekiem emerytalnym ustanowionym dla kobiet i mężczyzn. Nie zmienia to jednak faktu, że de lege
lata, matka wychowująca dzieci już 5 lat wcześniej będzie uprawniona do świadczenia uzupełniającego.
Podsumowanie
Celem ustawy w założeniu miało być zabezpieczenie sytuacji dochodowej osób, które poświęciły się wychowaniu co
najmniej 4 dzieci. Cel ten nie jest jednak zrealizowany. De lege ferenda świadczenie powinno być dostępne dla
każdego rodzica, również zarobkującego, ewentualnie powinno być podzielone proporcjonalnie ze względu na równy
czas wychowywania dzieci.







 

Ustawa, choć stawia sobie za cel zabezpieczenie sytuacji finansowej osób wychowujących dzieci, w praktyce może prowadzić do nierówności i dyskryminacji. Propozycje zmian wskazują na konieczność uwzględnienia równego dostępu do świadczenia uzupełniającego niezależnie od płci czy sytuacji zawodowej.